|
|
|
|
Jest problem |
|
|
|
Sandomierz to
piękne miasto. Co cieszy i napawa optymizmem, znany
jest już nie tylko w regionie, ale i w Polsce, może
nawet i poza nią. Kojarzy się z Wisłą, skarpą,
kilkoma zabytkami, w tym Bramą Opatowską, Uchem
Igielnym oraz portalem dominikańskiego kościoła.
Znany jest piękny ratusz, krzywy rynek, trasa
turystyczna, ewentualnie nowo "posadzona" kotwica.
Turystyka rozwija się, miasto przeprowadza
inwestycje, radni snują plany kolejnych zmian. W
odmłodzenie miasta, podniesienie go do godności
centrum turystycznego wkładany jest niemały wysiłek
oraz pokaźne pieniądze. Co istotne, wiele zmienić
można bez żadnych dotacji i biurokracji, jedynie
chęciami i współpracą z prawdziwego zdarzenia.
|
|
Mimo, że zmiany mile
widziane byłyby na każdej płaszczyźnie życia społecznego,
postanowię skupić się na jednym jego aspekcie.
Bezpieczeństwo, bo o nim mowa, to szczególnie ostatnio
bardzo trudny temat.
Nie myślę o tak ekstremalnych niebezpieczeństwach jak
terrozyzm czy tsunami, ale o podstawowym, potrzebnym nam
wszystkim poczuciu zwykłego bezpieczeństwa. Sandomierz, jak
wszystkie inne miasta zdaje się nie specjalnie zajmować tym
problemem; w skali kraju nie wyróżnia się wyższą ilością
przestępstw, nie słynie z morderstw, nie ma własnej mafii.
Jak w każdym jednym mieście jest jednak problem, o którym
nie mówi z bardzo prostej przyczyny: ze strachu.
To naturalne, ale i nielogiczne, że problem przemocy jest
tak spychany w cień życia społecznego. Wszechobecny,
lekceważony, wcale nie czeka , aż ktoś go odkryje i
unicestwi. Rozwija się, przybiera na sile, a tylko
szczególnie bulwersujące sytuacje zwracają nań oczy
niezdolnych do moralnych ocen ludzi. Pobicie komendanta
Policji, poważne groźby pod adresem wrażliwego na dobro
nauczyciela; owszem, sieją zgorszenie i budzą litość, ale
pustą, nieszczerą, wzbudzając jedynie strach, lęk oraz
wrogość. Mimo kilku zawiązywanych bezowocnie koalicji na
rzecz walki z "cichym terrorem", w mieście niewiele się
zmieniło. Piękne Stare Miasto, jak i równie miłe - nowe; ma
swój kompleks; brak bezpieczeństwa. |
Przyczyna, lekceważona
stale, od lat pozostaje ta sama; agresywna, zaniedbana,
sfrustrowana młodzież, przepełniona nie ukierunkowaną
nienawiścią i niesprecyzowaną ideologią. Poważny problem
paraliżujący całe miasto, formalnie nieistniejący, daje się
zauważyć i określić. Stare jak samo zjawisko próby
usprawiedliwiania go są jedynie usilnym staraniem przyjęcia
patologii za normę. Należy zauważyć, że ludzie godząc się na
taki stan rzeczy żyją
w niezdrowym napięciu, źli na swoją
niemoc i słabość. A to także jest chore, wbrew opinii, że "
nawet najgorszy pokój jest lepszy niż jakakolwiek wojna".
Problem przemocy wbrew pozorom jest jednak rozwiązywalny. To
nie czołg, widowiskowy przejazd przez miasto kolumny
samochodów policyjnych na sygnałach czy obwieszczenie
dotyczące wysokości kar za publiczne przeklinanie są w
stanie zmienić stan rzeczy, a władza i obywatele. Rządzący
mają do dyspozycji - powiedzmy szczerze - "zakurzone", nie
wykorzystywane do tej pory odpowiednio służby, zaś my, przy
odrobinie chęci i obywatelskiego zaangażowania - możliwość
wpływania na naszych przedstawicieli i ich działania.
Problemem okazać może się jedynie niewiara w możliwość
zmian, tak charakterystyczna dla wszystkich Polaków.
Pamiętać należy jednak, że jest wiele miast, które dzięki
inicjatywom obywatelskim i działaniom władz niemalże
zlikwidowały ten uciążliwy problem, ograniczając go do
minimum. Zdecydowanie zmienił się ostatnimi laty Nowy Jork,
a by nie szukać zbyt daleko - Warszawa. |
Oczywistym jest fakt, że
im miasto mniejsze, tym łatwiej dokonać zmian; zmniejsza się
sieć zależności interesów
i skala przedsięwzięcia którego prawdopodobieństwo
powodzenia wzrasta. Sądzę, że najwyższy czas skończyć
z
godzeniem się na nikomu nie odpowiadającą rzeczywistość i
rozwiązać problem młodocianych terrorystów.
Miasto
potrzebuje zdecydowanej władzy, mającej w gestii zmianę
sposobu i - na ile to możliwe- procedur walki
z chuliganami.
Mimo dobrych chęci obywateli zmiany muszą następować
odgórnie i być naprawdę wprowadzane
w życie. To od
samorządów właśnie zależy, jak efektywnie działa policja, i
czy Straż Miejska odpowiada rzeczywiście
za porządek
publiczny, nie zaś za bezpieczeństwo. Ten pierwszy, jest
pojęciem znacznie szerszym i zdecydowanie rozszerza
faktyczne możliwości działań służby. Wulgarna, plugawa,
rozhukana młodzież, nawet jeśli nie używa przemocy
fizycznej, zdecydowanie zakłóca porządek publiczny, co
umożliwia interwencję stróżom ładu . Najwyższy czas, by
zaczęto efektywnie, uczciwie i użytecznie korzystać z
systemu monitoringu miejskiego, sprawiającego wciąż
wrażenie celu samego w sobie. Każdy wie doskonale, które
miejsca w mieście są szczególnie niebezpieczne, zaniedbane,
gdzie gromadzą się groźni ludzie. Zabezpieczenie miejsc tych
oraz ich stały nadzór także nie pozostaną bez oddźwięku,
podobnie jak samo poprawienie oświetlenia na niektórych
ulicach i wzmożone patrolowanie ich. Wreszcie Polskie Koleje
Państwowe powinny zostać rozliczone za stan ochrony dworca
kolejowego, z którego coraz częściej strach korzystać.
Potrzebne są zmiany w podejściu służb porządkowych do
młodocianych przestępców, chuliganów, złodziei, agresorów.
Rewizji wymaga bardzo powszechne stwierdzenie dotyczące
znikomej szkodliwości społecznej czynu. Najbardziej
deprawująco na młodych ludzi działa bowiem brak
jakichkolwiek konsekwencji za wyrządzone zło. Sposób karania
leży w gestii wciąż beznamiętnych stróży prawa. Oto kilka
podstawowych propozycji, których realizacja pomogłaby
zmienić sytuację w naszym mieście. Piękno miasta to także
piękno ludzi, którzy w nim mieszkają, ich życzliwość i
uśmiech. Przykre jest, że dokoła turystów pijących kawę
naprzeciwko ratusza stoi wulgarna banda młodocianych
mieszkańców Starówki. Spacyfikowanie hord nękających miasto
pomoże w rozwoju turystyki, mieszkańcom uprzyjemni życie
a władzy ułatwi rządy. Zmiany nie wymagają znacznych
nakładów finansowych, a prawdziwego uświadomienia sobie
problemu i wypowiedzenia mu wojny. Tylko w ten sposób uda
się w Sandomierzu stworzyć taką atmosferę, jaką czuje przez
chwilę odwiedzający nasze miasto turysta. |
|
|
Komentarze: |
|
|
|
|
|